Warkocz z trzechBywa, że jest potrzebna lina o wytrzymałości trzykrotnie większej niż ta, którą akurat dysponujemy. Jeśli to jest lina kręcona, zawsze można zrobić skręt trzech, by uzyskać jedną, trzykrotnie mocniejszą. Kłopot w tym, że w ten sposób uzyskuje się bardzo grube liny.
"Szczuplejszym" od skrętu trzech lin, tym samym dłuższym z tej samej ilości materiału wyjściowego, ale nie mniej mocnym rozwiązaniem jest warkocz. Warkocze są bardzo przydatne zwłaszcza wtedy, gdy trzeba doraźnie przygotować mocne stropy dźwigowe. Dla lin plecionych w takiej sytuacji jest to praktycznie jedyne rozwiązanie.
Kto ma lub miał córkę, ten warkocz z trzech umie zaplatać nawet w sztormie, wichurze, cwangli, deszczu i chwiejbie na mokrym, stającym dęba pokładzie.Dla jasności będę robił warkocze z możliwie najbardziej kolorowych lin, jakie posiadam. Pstrokacizny nie lubię, ale tym razem kolory mają istotne znaczenie.
Trzy związane liny układamy i zapamiętujemy ich kolory. Od dołu to jest:zielony, żółty i niebieski.
[ img ]Krańcowy dolny, czyli zielony przekładamy między żółty i niebieski.
[ img ]Krańcowy górny, czyli niebieski przekładamy między zielony i żółty.
[ img ]Krańcowy dolny, czyli żółty przekładamy między zielony i niebieski.
[ img ]Krańcowy górny, czyli zielony przekładamy między niebieski i żółty.
[ img ]Krańcowy dolny, czyli niebieski przekładamy między zielony i żółty.
[ img ]Krańcowy górny, czyli żółty przekładamy między zielony i niebieski.
Mamy teraz dokładnie ten sam układ kolorów, co na początku, od dołu: zielony, żółty, niebieski.
[ img ]Powtarzając kolejność wyżej opisanych przeplotów uzyskujemy warkocz takiej długości, jaka jest nam potrzebna.
[ img ]Planując długość warkocza warto próbnie wypleść jego kawałek z tej samej liny, by potem przez proporcję uzyskać od razu potrzebną jego długość.
Gdy warkocz ma mieć charakter nie tylko ozdobny, ale raczej użytkowy, pozostaje kwestia "zarobienia" jego końcówek. Mamy do wyboru: ucha wyplecione szplajsem lub przewiązy klajdem. Jeśli to mają być często używane stropy dźwigowe, to zawsze warto
uzbroić je w kausze.
Jest także sposób bardzo stary i... fikuśny:
grumot warkoczem!
Robi się to z dwóch lin równo krótkich i jednej nieco ponad trzykrotnie dłuższej. Wyplatamy z tego dokładnie taki sam warkocz jak opisałem wyżej, zwracając jedynie uwagę na to, by kolory(*) na końcu nie były w tym samym układzie co na początku. Dokładnie to powinno być tak: długa trafia w jedną z krótkich, a drugi koniec tej krótkiej trafia w początek drugiej krótkiej.
Następnie zaczynając od początku warkocza wywlekamy jedną z krótkich (tę, w którą akurat "trafiła" lina dłuższa!), a na jej miejsce wciągamy długą. Gdy w ten sposób uwolnimy całkowicie pierwszą z krótkich, to samo robimy z drugą, a na samym końcu łączymy obie końcówki liny długiej - oczywiście najlepiej zgrabnym, długim szplajsem. Taki grumot wypleciony warkoczem po solidnym zaimpregnowaniu będzie świetnym stropem dźwigowym i zapewne posłuży przez wiele lat.
(*) - zdecydowanie lepiej robić to z liny kręconej, bo ładniejszy będzie efekt końcowy, ale wtedy na początku wyplatania warto kolorami zaznaczyć obie końcówki poszczególnych lin krótkich!